Bohater jest w świecie, ale nie jest światem

If you don’t speak Polish, you can find this blog post in English right HERE.

Światotwórstwo to historia która wznosi się ponad fabułę.

Zbyt często mówi się o bohaterze jako centrum opowieści; zachęca się, by jedyną rzeczą, o której opowiada historia, był on sam i jego problemy. Światotwórstwo, z drugiej strony, jest postrzegane pejoratywnie przez garstkę głośnych osób, jako niepotrzebne wydłużanie tekstu.

Kultura, miasta, język, polityka, wszystkie te rzeczy są stworzone przez człowieka i ukazują ludzkość w skali nieosiągalnej dla korytarzowych opowieści. Kompleksowo wykreowane uniwersum to brama do wielkiego świata, który patrzy na poszczególne historie jak na zbiór.

Świat to kolejna warstwa, możliwość opowiedzenia wielu historii oprócz tej, która jest pokazywana bezpośrednio przez głównego bohatera. Autor, który tworzy świat, nie jest dzieckiem bawiącym się klockami, ale kimś, kto tworzy przestrzeń dla wielu różnych historii, które mogą pojawić się obok tej, która jest opowiadana.

Niedawno postanowiłem zainspirować się tym wygenerowanym przez SI obrazem, ponieważ zdałem sobie sprawę, że gigantyczne pszczoły w mojej scenerii fantasy potrzebują równie gigantycznych kwiatów nad którymi mogłyby pracować. To ważna informacja, ponieważ mój główny bohater jest pszczelarzem.

Historie wewnątrz historii

Frustrują mnie pewne głosy w mojej bańce, które zachęcają do pisania pustych, liniowych historii o jednym bohaterze. Bo tym właśnie są książki bez budowania świata: odpowiednikiem gier korytarzowych. Są uproszczone. Piszą tylko o jednej rzeczy. Każde dzieło, które tworzy świat, nawet taki, który niekoniecznie jest światem fantasy (!), próbuje opowiedzieć coś więcej.

Budowanie żyjącego świata oznacza tworzenie w nim kolejnych historii. Historie, które nie zostały jeszcze opowiedziane, luźne skrawki, które czytelnik może uchwycić i ekstrapolować na swoje własne doświadczenia. Twój świat służy pewnemu celowi. Opowiada coś więcej niż tylko historię, którą w nim piszesz.

Liniowa historia przypomina trochę ten obrazek. Widzisz plecy bohatera, jakąś rzecz przed sobą i nic więcej. Wokół jest pustka, świat jest płytki.

Korytarz kontra Piaskownica

Są książki, w których trzeba podążać za bohaterem. Patrzeć tam, gdzie on patrzy, myśleć o tym, o czym on myśli, wiedzieć mniej, niż on wie. Bo autor też nie wiedział, jaki naprawdę jest świat wokół bohatera.

Tymczasem dzieła uwzględniające wszystkie pozornie nieistotne fakty otoczenia stają się odpowiednikiem gier sandboxowych. Tutaj możesz puścić rękę bohatera i udać się do pubu obok, a i tam coś znajdziesz. Spotkasz kogoś i ten ktoś opowie ci swoją historię. Oczywiście nie całą, ale reszta zależy od ciebie.

Ta sama generacja co na poprzednim zdjęciu. Bardziej zagęszczone. Dzieje się więcej. Więcej historii jest opowiadanych w tym samym czasie.

Kapitan Ekspozycja?

Z pewnością spotkałeś się z popularnym argumentem straw mana przeciwko światotwórstwu: ogromne tony opisów i ekspozycji znudzą czytelnika czekającego na akcję. Jako straszak służą dzieła początkujących pisarzy, którzy zamiast od razu przejść do rzeczy, zaczynają od genezy świata u zarania dziejów, potem polityki królestwa przez setki lat, a przeciętny odbiorca zaśnie z nudów zanim przeczyta choćby jedno zdanie o bohaterze.

Co do zasady: takie pisanie rzeczywiście jest błędne, nie ma co do tego wątpliwości. Jednak sposób przedstawienia tego błędu, czyli zanegowanie samej koncepcji światotworzenia na podstawie przytoczenia przykładu niewłaściwego jej wprowadzenia, jest z gruntu błędny. To tak jakby powiedzieć, że nie powinno się opierać książki na character arcach, bo czytałem takie jedno dzieło i tam każda postać była płaska jak papier ścierny.

„Postacie czy budowanie świata”? Tylko nooby tak mówią!

Świat nie jest czymś stojącym w opozycji do postaci. Nie ma świata bez postaci. Język, kraje, kultury, historia, te rzeczy są tworzone przez ludzi i opowiadają historię zbiorowego bohatera, historię każdego z nas. Ale światotwórstwo nie kończy się na wykresach, tabelach i listach. Postacie są podkategorią dla świata. Jeśli nie robisz postaci dobrze, to nie robisz światotwórstwa dobrze!

Musisz zaludnić świat osobami, które myślą w sposób, w jakim wykreowałeś ich społeczeństwo. Tak myśli główny bohater, tak myślą postacie poboczne. Nie brakuje też postaci drugoplanowych, które istnieją nie tylko po to, by rozbudować świat, ale też by pogłębić przesłanie historii opowiadanej przez głównego bohatera.

Pomijanie opisów

Nie ma potrzeby czytania wszystkiego. Spodziewamy się, że czytelnik pominie pewne rzeczy. Wtedy ponowne przeczytanie książki sprawi, że czytelnik odkryje nowe rzeczy. Dlaczego wracamy do książek opartych na światotwórstwie? Właśnie z tego powodu. Nie po to, by przeżyć fabułę jeszcze raz, ale by zamieszkać w ukochanym świecie. Ciągle chcemy wracać do domu.

Zawsze istnieje możliwość, że źle tworzysz opisy, i to dlatego ludzie je pomijają. Ale nie będę tutaj zagłębiał się nad taką interpretacją, bo nie tego dotyczy ten tekst.

Jak sprawić, aby tworzony świat miał znaczenie

W żadnym wypadku nie chcemy, by jakikolwiek opis lub wydarzenie służące budowaniu świata zostało odebrane jako niepotrzebne lub warte pominięcia. Powinniśmy więc pisać z głową. Nie wybieramy przypadkowych postaci, przypadkowych wątków. Treść dla samej treści to nic innego jak bezsensowne nabijanie znaków (trochę jak niektóre moje wpisy na tym blogu). Warto więc zastanowić się, co komunikuje nasz świat i czy na pewno jest to idea, którą chcemy zawrzeć w naszej historii.

Kiedy wypełnimy świat wątkami poruszanymi przez fabułę, stopi się on z nią i osiągnie poziom, na którym nie będzie już można powiedzieć, że te wszystkie drobne elementy to tylko zabawa autora w budowanie z klocków. Takich światów życzę zarówno wam, jak i sobie.

Żyj i miej nadzieję!

en_US